Ostatni model serii Latitude z trackpointem oraz wsparciem zasilaczy wprowadzonych z modelem D600 w 2003 roku.
Wizualnie podobny do poprzednika (5400/5401), ale obudowa, zamiast być koloru czarnego, stała się szarą, pokrytą srebrnym lakierem.
Seria 5000 (początkowo jeszcze z literą „E”) zastąpiła w 2015 roku dawną serię E6000. Począwszy od modelu E5470 nastąpiła „macbookizacja” laptopów rodziny Latitude. A modele 5410/5411 są tego wyraźnym przykładem.
Srebrna obudowa, czarna ramka wyświetlacza oraz klawiatura, dioda statusu zasilania z przodu jak i sama bryła i wymiary urządzenia bardzo przywodzą na myśl starszy model MacBooka Pro.
Niestety, mimo ogólnej sztywności jak i braku skrzypienia czy innych oznak niskiej jakości, laptop sprawia wrażenie dość delikatnego i niezbyt solidnego. Brakuje trochę poczucia materiałów wyższej klasy, jak to było przykładowo w modelu E6430.
Co do oznaczenia modelu - 1 na końcu oznacza użycie procesora serii H, czyli mogącego osiągnąć wyższą wydajność niż przedstawiciele energooszczędnej serii U. Dzięki temu model 5411 względem 5410 oferuje znacznie większą moc obliczeniową oraz lepszy układ chłodzenia, kosztem nieco krótszego czasu działania na baterii.
Niestety, lepszy układ chłodzenia nie wystarcza. Bez wyłączenia opcji „turbo boost” w ustawieniach UEFI, procesor osiągając częstotliwość taktowania 4,6 GHz nagrzewał się do okolic 100°C. Ograniczenie częstotliwości do bazowej 2,6 GHz bardzo pomaga, a układ nie przekracza temperatury 85°C, nadal oferując wydajność nieco wyższą niż niemal 10 lat starszy i5-2500, czego procesory serii U nie potrafią. Intel się nie postarał.
Wielka szkoda, że Dell nie oferuje wariantów tych modeli z procesorami od AMD.
Specyfikacja:
Gra i trąbi zespół Kombi
© 2020-2024 Matlaw the Geek
Jakiekolwiek prawa ostrzyżone