Zdegradowany flagowiec, który stał się przedstawicielem średniej półki.
Niemal 2 lata po premierze Galaxy S III, który szybko stał się popularnym i cenionym modelem, Samsung postanowił o wyciśnięciu ostatnich soków ze znanej bryły i modelu. S III Neo to praktycznie to samo urządzenie, tylko ze zmienionym układem SoC z rozwiązania serii Exynos na rzecz Snapdragona, większą ilością pamięci operacyjnej i odrobinę nowszym systemem z nakładką powieloną z Galaxy S4. A to wszystko w momencie premiery Galaxy S5. Czemu to miało służyć? Chyba nawet sam producent nie wie.
Samsung przy oryginalnym wariancie S III postanowił być na tyle bezczelny, że odciął go od aktualizacji do Androida 4.4 KitKat, tłumacząc się zbyt małą ilością RAMu (1 GB). Było to oczywistą bzdurą, bo Google reklamowało „KitKata” niezwykłą optymalizacją, dzięki czemu mógł sprawnie działać nawet na najsłabszych telefonach mających jedynie 512 MB pamięci operacyjnej. Dlatego nowo wydany Neo ma już „kosmiczne” 1,5 GB, co i tak jest gorszym wynikiem niż starszy wariant S III z łącznością LTE (GT-I9305), który miał 2 GB. Tak, S III Neo nie obsługuje LTE.
Pomijając dziwne decyzje producenta, samo urządzenie jest wciąż przyjemne w użytkowaniu i cieszy oko. Do płynności działania również nie ma się jak przyczepić, gdyż jest ona poprawna. Choć telefon dostaje delikatne przyspieszenie przy używaniu nieoficjalnych systemów, np. CyanogenMod/LineageOS.
Niestety, tak jak poprzednik i każdy inny model w ówczesnej ofercie Samsunga, S III Neo cierpi na kruszący się lakier plastikowej ramki wokół ekranu. Sama ramka we wszystkich wariantach Galaxy S III również jest znana ze skłonności do delikatnego pękania, głównie na bokach i przy porcie micro USB.
Co ciekawe, S III Neo występował w wariantach z różnymi aparatami. Niektóre egzemplarze posiadają matrycę Sony, a inne Samsunga.
Specyfikacja:
Gra i trąbi zespół Kombi
© 2020-2024 Matlaw the Geek
Jakiekolwiek prawa ostrzyżone